Modyfikacja komba gitarowego Sound city sc10b
Tym razem na warsztat poszło malutkie kombo Sound city sc10b, które w zasadzie jest już zabytkiem (rocznik 1986). Jest to bardzo prosty sprzęt zawierający pojedynczy kanał czysty. Oprócz trzeszczących potencjometrów brak jakiegokolwiek przesteru jest jego główną wadą (pomijając gabaryty itp.). Jest to raczej przenośne kombo i mogłoby być samowystarczalne pod tym względem. W zasadzie od dawna stoi nieużywane i mam nadzieję, że ta modyfikacja uchroni je przed utylizacją :).
Z całości postanowiłem pozostawić jedynie obudowę oraz głośnik, gdyż coś zostać musi :). Wzmacniacz (jakiś mały układ scalony) i skromna reszta elektroniki zostaną wymienione na wersję lampową. Myślę, że taki zabieg powinien przywrócić to kombo do używalności. Oczywiście obudowa oraz głośnik są zbyt małe żeby osiągnąć wyszukane brzmienie, więc dalsze inwestowanie w nie nie ma większego sensu. W związku z tym planuję wykorzystać elementy, które posiadam i stosunkowo prosty schemat. Postanowiłem oprzeć się na następującym układzie ze strony http://sophtamps.ca:
Jest dosyć prosty wzmacniacz oparty na dwóch lampach. Posiadam większość podstawowych części, czyli transformator sieciowy, głośnikowy i lampy – rosyjską 6N2P oraz ECL86, więc koszt będzie raczej znikomy. Wzmacniacz będzie posiadał moc <5W, co nie odbiega od pierwotnej mocy (~5-10W), którą oferował układ scalony i z pewnością odpowiednio napędzi niewielki głośnik (elipsa o większej przekątnej ~25cm).
Poczyniłem już pewne przymiarki do chassis i w tym przypadku obudowa sprowadzi się do kawałka wygiętej blachy aluminiowej, która będzie jednocześnie panelem frontowym.
Budowa przebiega dosyć sprawnie. Chassis w zasadzie jest już gotowe. Zamontowałem większość podzespołów i z ważniejszych brakuje już tylko podstawek do lamp i gniazda wejściowego.
Duże kondensatory z zasilacza są przykręcone przez izolujący laminat tak, żeby ich obudowa (masa) nie stykała się z chassis. Transformator sieciowy to TS30/1 a głośnikowy – TG2/10.
Podczas rozmieszczania elementów musiałem uważać, żeby zostawić miejsce na głośnik ale udało się zmieścić i wszystko pasuje idealnie do obudowy.
Przy okazji malowania chassis do Atomica i Red Barona postanowiłem zająć się również obudową do komba. W związku z tym, że odbywały się na niej testy, efekt jest gorszy niż w przypadku headów. Niestety pierwszy złoty lakier w sprayu, jak się okazało dekoracyjny, był zupełnie nieodporny na zadrapania. Przed kolejnym malowaniem nie usunąłem dokładnie tej farby i okazało się, że lakier się waży. Biorąc pod uwagę ten problem, efekt końcowy jest akceptowalny.
Udało mi się również zdobyć i zamontować podstawki mocowane do chassis. Tym samym posiadam już komplet elementów.
Nowy front do komba stał się niejako poligonem doświadczalnym i tym razem niestety ostatnia operacja nie wyszła. Nakładanie kalkomanii poszło bez problemu. Sprawa zaczęła się komplikować przy zabezpieczaniu całości lakierem bezbarwnym. Jak się okazało złota farba bardzo zmienia swoje parametry optyczne po pomalowaniu lakierem bezbarwnym. Nie byłoby tragedii gdyby malowana była cała powierzchnia, ale niestety w tym przypadku kalkomania zasłania znaczną część. Nietrudno się domyślić, że w ten sposób lakier zamiast dodatkowo zamaskować kalkomanię wręcz ją podkreślił. Przejście jest mocno zauważalne. Pomiając ten efekt kolor złoty moim zdaniem wygląda gorzej po malowaniu.
Lampa w aparacie nieco wyolbrzymiła efekt. W rzeczywistości jest nieco lepiej, ale i tak o wiele gorzej niż przed położeniem lakieru bezbarwnego. Plusem jest to, że zacząłem od tego elementu i po tym doświadczeniu zdecydowałem, iż nie będę malował headów, na których zależy mi znacznie bardziej.
Znalazłem również rozwiązanie, które na pewno pomogłoby zmniejszyć lub nawet zniwelować ten efekt. Przed nałożeniem kalkomanii można położyć cienką warstwę lakieru bezbarwnego, tak aby złoty kolor zmienił barwę na całej powierzchni. Dopiero po tym zabiegu nakładamu kalkomanię a następnie końcowe warstwy lakieru. Warto również zauważyć, że winowajcą jest tutaj kolor złoty, który nie jest kolorem w pełni jednolitym i zawiera drobinki, co powoduje, że powstają tego typu efekty.
No i udało się skończyć :). Po wlutowaniu elementów wzmacniacz odpalił za pierwszym razem. Biorąc pod uwagę upakowanie elementów naprawdę mnie to zdziwiło. Co więcej nic nie brzęczy ani się nie wzbudza. Przy maksymalnym poziomie wzmocnienia i głośności pojawia się lekkie sprzęganie, ale to raczej wina bliskiego sąsiedztwa gitary i ewentualnie bardzo małej odległości między głośnikiem i lampami. W każdym razie nie ma to żadnego znaczenia, gdyż przy tych ustawieniach głośnik jest dosłownie rozrywany. Jest bardzo głośny, więc ~5W kolejny raz nie zawiodło. Jeśli chodzi o brzmienie to clean jest świetny biorąc pod uwagę gabaryty. Przester ma trochę piasku/siary i będę starał się to jeszcze poprawić. Generalnie jestem zadowolony.
Okazało się, że napięcia/prądy w zasadzie nie wymagają korekty. Żarzenie jest na poziomie 6,5V. Napięcie anodowe to 270V, przy prądzie 38mA, z czego 5,7mA to prąd siatki drugiej w pentodzie lampy ECL86. O ile dobrze się orientuję to jest prawie katalogowo.
W środku trochę ciasno, ale montaż przestrzenny (a tak na prawdę to pająk) nie zawiódł. Ważne, że jest cicho.
Okazało się, że problem, który powstał przy malowaniu nie jest aż tak drażniący i nawet ma swój urok :). Tradycyjnie brakuje jeszcze pokręteł, ale całość prezentuje się całkiem dobrze.
Po dłuższych testach stwierdziłem, że przester nie jest zadowalający ze względu na dużą ilość piasku i tzw. siary. Niestety korektor zaraz za pierwszym stopniem jest mało efektywny i nie pozwalał na większą ingerencję w brzmienie. Pierwszy pomysł polegał na przeniesieniu go za trzeci stopień. Po tym zabiegu całość wyglądała tak jak na poniższym rysunku.
Przeniesienie korektora nieco poprawiło przester i możliwości korekcji, ale niestety pojawił się kolejny problem. Wzmacniacz zaczął się jakby zatykać. Postanowiłem dodać wtórnik na tranzystorze IRF830 za trzecim stopniem, lecz wzmacniacz pograł z nim kilkanaście sekund i zamilkł. Tranzystor uszkodził się z nieznanych mi przyczyn.
Napotkane problemy zachęciły mnie do dalszych poszukiwań i porzucenia obecnego schematu. Po pewnym czasie znalazłem na stronie http://licho.rowerpower.org/gitara/index.html coś, co mnie zaciekawiło.
Jest to kanał charakterystyczny dla wzmacniaczy Marshall, a mnie zachęciło głównie podobieństwo schematu. Przede wszystkim opiera się on na tych samych lampach, więc po wymianie kilku elementów układ ruszył. Kilkanaście sekund i już więdziałem, że jest dobrze. Jest to kanał mocno przesterowany, co mi odpowiada, gdyż przester jest bardzo dobry. Myślę, że pozostanę przy tej opcji i ewentualnie pomyślę o jakimś prostym modzie np. w postaci przełącznika, który pozwoli na zmniejszenie przesteru i łatwiejsze ustawnienie czystego brzmienia. Ten schemat natomiast jak najbardziej polecam.
Jako, że wzmacniacz posiada tylko kanał z dużym przesterowaniem postanowiłem zrobić jakąś modyfikację, która pozwoli na przełączenie się np. na brzmienie typu crunch/czyste. Postanowiłem skontaktować się z autorem, który na moje pytanie odpowiedział i zaproponował następujące zmiany.
Pierwsza polega na ominięciu drugiego stopnia, a druga na odłączeniu kondensatora w katodzie lampy znajdującej się w stopniu trzecim. Po kilku próbach zdecydowałem się na pierwsze rozwiązanie, które dało mi efekt jakiego oczekiwałem. W związku z tym wzmacniacz został zaopatrzony w dodatkowy przełącznik, który bardzo rozszerzył jego możliwości brzmieniowe.
Na koniec wrzucam kilka zdjęć obrazujących wygląd środka wzmacniacza po dokonanych zmianach.
Dołączam schemat z przełącznikiem do przechodzenia z hi-gain na crunch, który zastosowałem. Dołączyłem również dodatkowy rezystor 2,2M do siatki trzeciej triody żeby nie „wisiała” w momencie przełączenia.
Najnowsze komentarze